Pielęgnacja domowa skóry twarzy
Obserwując stały rozwój branży beauty w ostatnich kilku latach zauważyłam jednocześnie coraz większy natłok informacji niejednokrotnie sprzecznych na temat tego co używać, jak i kiedy. Postanowiłam wyjść naprzeciw kilku ważnym kwestiom na temat pielęgnacji domowej skóry twarzy. Mam nadzieję że rozwieje to wiele Waszych wątpliwości.
Mniej znaczy więcej
Niejednokrotnie na konsultacje w gabinecie kosmetologicznym przychodzą do mnie klientki z dość pokaźną kosmetyczką pełną produktów do pielęgnacji skóry twarzy. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że używają tych produktów wszystkich na raz! W ten sposób do mycia twarzy stosują mleczko, żel i płyn micelarny, na dzień używają zamiennie trzy kremy, na noc kolejne dwa a pod kremy aplikują na przemian cztery rodzaje serum. O zgrozo! Niejednokrotnie wartość takiej pielęgnacji przekracza dobre 1000zł. Natomiast nie cena ma tu największe znaczenie a ilość niepotrzebnych produktów. Dlatego zawsze namawiam i zalecam do wizyty w gabinecie kosmetologicznym gdzie kosmetolog dobierze produkty odpowiednie do rodzaju i kondycji Twojej skóry. Bardzo często przy tak dużej ilości produktów pielęgnacyjnych stosowanych zamiennie skóra włącza mechanizmy obronne i pojawiają się wykwity skórne w postaci krostek o podłożu zapalnym. Kolejną przypadłością jest nadwrażliwość skóry objawiająca się pieczeniem i szczypaniem. A najgorszą rzeczą jest to że nie widać efektu działania tych drogocennych substancji aktywnych. Dzieje się tak ponieważ najczęściej większość substancji zawartych w tak dużej ilości produktów wzajemnie się wyklucza i niweluje swoje działanie. Dlatego tak ważna jest zasada mniej znaczy więcej dla Twojej skóry. Stosuj tylko te produkty, które są skórze w danej chwili potrzebne nic mniej i nic więcej a szybko zobaczysz efekty. Jeżeli nie wiesz czego powinnaś używać. Udaj się na konsultację do kosmetologa, który rozpisze Ci Twój osobisty beauty plan to coś w rodzaju zbilansowanej diety dla Twojej skóry. Dzięki czemu zaspokoisz wszystkie jej potrzeby i zniwelujesz istniejące defekty.
100 % substancji pochodzenia naturalnego
Faktem jest iż ludziom bliżej jest do zwierząt aniżeli do roślin. Jednak coraz to bardziej rosnący trend bio i eko sprawia, że chcemy aby wszystko co jemy, używamy, czym się otaczamy było w 100% naturalne, biodegradowalne itp. Jak najbardziej popieram ten trend ale nie do końca w kwestii pielęgnacji skóry. Otóż największe i najczęstsze alergie jakie występują u ludzi to alergie wziewne na pyłki roślin i drzew. Natomiast coraz częściej na półkach sklepowych widzimy produkty z oznaczeniem 90%, 95%, 99% substancji pochodzenia naturalnego. Firmy wręcz prześcigają się w zwiększeniu procentowej ilości substancji naturalnych. Z moich obserwacji wynika, że tego typu produkty są przynajmniej 20 % droższe od produktów tej samej kategorii. Nie chodzi oczywiście teraz o to aby kupować same chemiczne i słabe jakościowo składy. Natomiast musimy sobie uzmysłowić, że produkt, który zawiera na przykład 95% substancji pochodzenia roślinnego może nas uczulać! I prawdopodobieństwo alergii jest zdecydowanie większe aniżeli w przypadku produktów o składzie bardziej „sztucznym”. Kolejnym błędem pielęgnacyjnym jest stosowaniem tego typu naturalnych produktów w przypadku kiedy mamy do czynienia ze skórą reaktywną, wrażliwą. Aplikacja produktów opierających się na naturalnym składzie na skórę z problemem wrażliwości skutkuje podrażnieniem i reakcją alergiczną. Dlatego nie wszystko co naturalne jest od razu dobre dla naszej skóry. Pomijając również fakt skuteczności działania.
Czy drogie zawsze oznacza lepsze?
Nie, nie zawsze. Natomiast w wielu przypadkach tak. Oczywiście w kontekście kosmetyków do pielęgnacji skóry. Na półkach sklepowych odnajdziemy produkty różnych marek takich jak np. Dior, Lancome, Chanel itp. Ja osobiście nie jestem zwolenniczką marek luksusowych w pielęgnacji skóry. Zresztą w świecie kosmetologii to nie marki wielkich domów mody i koncernów są nazywane luksusem a marki, które mogą poszczycić się najlepszymi składami swoich produktów, badaniami naukowymi, stężeniami substancji aktywnych itp. Do takich marek należą np. Zo Skin, Universkin, Forlle’d itp. Bardzo często skład kremu marki Dior będzie zbliżony do kremu aptecznego Bioderma a jego cena będzie kilkukrotnie wyższa! Patrząc w drugą stronę bardzo często cena kremu marki Zo Skin będzie taka sama jak przy kremie marki Lancome ale za to skład będzie zdecydowanie bardziej zawansowany i podparty badaniami naukowymi. W drogeryjnych markach luksusowych płacimy przede wszystkim za opakowanie i za markę w kosmetologicznych markach luksusowych płacimy głównie za skład i skuteczność działania i to jest największy sukces i duma tych firm.
Bardzo często klientki zadają mi pytanie „Czy warto inwestować w krem lub serum za 300 zł?” lub „Jaka jest różnica w kremie, który kupie w gabinecie kosmetologicznym a takim z apteki w zdecydowanie niższej cenie?”. Otóż różnica jest bardzo duża i dotyczy ona głównie zaawansowanych procesów technologicznych produkcji takiego produktu. Niejednokrotnie aby krem był skuteczny i abyśmy widzieli jego działanie na skórze potrzeba lat badań technologicznych, testów in vivo i in vitro itp. Bywa i tak, że kiedy dana firma odkryje jakiś składnik i potwierdzi jego działania wówczas opatentowuje go i ma wyłączność na jego użycie w swoich produktach. Patenty jednak wiążą się z dużymi pieniędzmi co przekłada się na wzrost ceny produktu. W kosmetykach profesjonalnych, które zazwyczaj są do kupienia tylko i wyłącznie w gabinetach kosmetologicznych mamy bogate składy substancji aktywnych w odpowiednich skutecznych stężeniach i formach połączone z zaawansowanymi technologiami. Suma tych składowych daje produkt, który działa zdecydowanie bardziej skutecznie i jest niejako naszą inwestycją w skórę. Zdarzają się oczywiście perełki drogeryjne ale są one jednak rzadkością. Dla przykładu dobre serum z vit. C musi mieć odpowiednią formę, odpowiednie stężenie, zdolność penetracji, która zazwyczaj jest uzyskana poprzez zamknięcie substancji aktywnej w liposomach, odpowiednie opakowanie (ciemne ponieważ witamina C jest światłoczuła) i ph na poziomie 3,5. Ja nie znalazłam jeszcze skutecznego produktu spełniającego te wszystkie parametry poniżej 150 zł. Można kupić taniej, owszem ale wówczas będzie mniej skutecznie lub wcale.
Oprócz ceny i składników aktywnych ważna jest również czystość biologiczna produktu. Aktualnie w potężnym świecie internetu możemy kupić dosłownie wszystko, znajdą się również składniki aktywne wraz z recepturą na krem, który możemy wykonać w domu. Nie jestem zwolenniczką takich rozwiązań. Przede wszystkim dlatego, że nie będzie to produkt składający się z zawansowanych technologicznie substancji aktywnych a poza tym nie będzie to produkt czysty biologicznie ponieważ nie mamy możliwości stworzyć go w warunkach sterylnych. Nawet jeżeli sprzedawca takich składników aktywnych podaje, że jego produkt jest czysty biologicznie i ma to zatwierdzone w odpowiednich badaniach to dotyczą one całej partii substancji aktywnej przed jego porcjowaniem i wysyłką do klienta. W momencie przełożenie substancji do mniejszego opakowania czystość biologiczna zostaje utracona. Należy o tym pamiętać decydując się na produkcje kosmetyków w domowym zaciszu. Problem ten nie dotyczy firm kosmetycznych ponieważ one produkują kosmetyki w odpowiednio do tego przystosowanych warunkach.
Mam nadzieję że w dzisiejszym artykule rozwiałam kilka wątpliwości i niejasności. Pamiętajcie po najlepszą pielęgnację domową Waszej skóry najlepiej udać się do kosmetologa i skorzystać z wiedzy i produktów, które Wam oferuje.
Twoja skóra to Twoja inwestycja!
Dobrego dnia!
Pozdrawiam
Wasza Kosmetolog Po Godzinach
Kamila